Była sobie Kobieta w Ortalionowym Płaszczu.
Ortalionowy Płaszcz był ciemny i sztywny. Był też śliski. I nie przepuszczał wody ani powietrza.
Codziennie rano Kobieta zakładała na swój Ortalionowy Płaszcz kwiecistą sukienkę a we włosy wpinała kwiaty. Chodziła po Świecie lekkim krokiem.
Bo nawet ona nie widziała Płaszcza, przykrytego kwiecistą sukienką.
Świat uśmiechał się do Kobiety przyjaźnie a ona czuła się szczęśliwa.
Tylko wieczorami, kiedy zdejmowała sukienkę i zasypiała – Płaszcz pokazywał się w całości.
Na szczęście rano czekały na nią przy łóżku nowe, kwieciste sukienki.
Były jednak dni, w których nie pomagała najpiękniejsza nawet sukienka. To było wtedy, kiedy ktoś, kogo kochała przestawał się do niej uśmiechać. Wtedy kuliła się i znikała za Płaszczem.
Najpierw zastygała bez ruchu w nadziei, że to minie.
Potem robiła się coraz mniejsza a Płaszcz coraz większy.
W końcu przestawała widzieć cokolwiek a jej oddech zamierał.
Właściwie nie wiadomo, dlaczego wtedy nie znikała całkiem.
Zawsze, w ostatniej chwili, działo się coś, co wyciągało ją zza jej Ortalionowego Płaszcza. Czasem wystarczył jakiś zapach albo dźwięk. Czasem dotyk czyjejś dłoni.
Wtedy znowu zakładała sukienkę w kwiaty. I szła do ludzi zapominając o Płaszczu. Z ulgą wciągała powietrze wąchając zapachy i oglądając kolory.
Przyszedł jednak dzień, w którym nie udało jej się zapomnieć o tym, że wciąż nosi na sobie Płaszcz z Ortalionu, który nie przepuszcza wody ani powietrza. I żadna kolorowa sukienka nie mogła go już zasłonić. Ani żadna, choćby najcieplejsza ręka, nie mogła go z niej zdjąć.
Więc postanowiła pokazać ten płaszcz ludziom.
A ludzie przestraszyli się tego, że jej płaszcz jest taki ciemny i śliski.
Część z nich uciekła. Ci, którzy zostali, odwracali głowy, żeby go nie widzieć.
Wtedy Kobieta stanęła przed lustrem w swoim Płaszczu z ciemnego Ortalionu i patrzyła na siebie. Patrzyła na siebie i patrzyła.
Potem uśmiechnęła się i zgasiła światło.
1 Comment
Iwona
6 grudnia 2019 at 05:37❤️