Bardzo lubię na nią patrzeć. Jest młoda, piękna. Ma przepiękne, grube włosy, ciemne oczy. Śniadą cerę. Często powtarza, że ma w życiu wszystko o czym można zamarzyć. I siedzi tu teraz przede mną. A właściwie leży.
Osunęła się na kanapie. – Nie mam siły – powiedziała. – Nie mam na nic siły.
Czemu jej spełnione życie nie iskrzy? To pytanie pojawiło się w przestrzeni między nami. Dryfowało jak liść z podmuchem wiatru.
– Ta jesień mnie przygnębia, odbiera mi chęć do życia. Teraz, po przesunięciu czasu, o 16 robi się ciemno i jest już wieczór, a ja nie wiem, co mam z tym wieczorem robić. Więc leżę na kanapie i oglądam telewizję. Nic mi się nie chce. Leżę, przeczekuję. Tak jakbym przeczekiwała życie. Mam piękne dzieci, dobrego męża, wymarzony dom, świetną pracę i przeczekuję życie. Kumasz?
– O co w tym wszystkim chodzi? – westchnęła głęboko i ciężko.
Mogłoby się wydawać, że nie ma dzisiaj energii do pracy ze mną. Ale wiedziałam, że pokazuje mi teraz kawałek siebie, który woła o uwagę. Tą swoją część, która straciła napęd. Pozwoliła się tej części umościć na kanapie, ułożyć ciało, pozwoliła się jej namalować na twarzy.
Otworzyłyśmy dla niej przestrzeń.
– Masz jakąś pasję? – zapytałam po chwili milczenia.
Rzuciła mi szybkie spojrzenie – Pasję? – powtórzyła po mnie jakby chciała sobie przypomnieć to słowo.
– No coś, co lubisz robić poza pracą zawodową, zajmowaniem się dziećmi i domem.
– Wiesz, właściwie to nie mam na to czasu – powiedziała bez przekonania.
– Jak to nie masz czasu? Masz godziny spędzane na kanapie przed telewizorem.
– No bo nie mam siły więc nie robię nic innego.
– A może dlatego, że nie robisz nic innego to nie masz siły?
Znowu zamilkłyśmy.
Patrzyła przed siebie, ale czułam, że bardziej spogląda wewnątrz, do środka. Jakby szukała czegoś. Czegoś zapomnianego? Czegoś co się gdzieś schowało, ukryło?
– Jako dziewczynka uwielbiałam śpiewać. – powiedziała po chwili – Mówić wiersze. Rysować. Chciałam być kimś wyjątkowym. Śpiewałam w chórze, później, jak byłam w liceum, występowałam w zespole. Wyjeżdżałyśmy na konkursy. Byłam nawet solistką. – Jej twarz się ożywiła.
– A śpiewasz czasem teraz? – zapytałam.
– No nie… no gdzie.. – wzruszyła ramionami. – Czasem sobie coś pomruczę pod nosem.. Jakoś nie czuję potrzeby śpiewania teraz..
– A może pozwól żeby ta potrzeba poczuła ciebie? Słowa śpiewane mają moc.. Chcesz coś teraz zaśpiewać? – spytałam.
– Nieee.. – odpowiedziała lekko zawstydzona.
– Ja też lubię śpiewać – zachęcałam ją – może zaśpiewajmy coś razem? Zanućmy coś sobie pod nosem chociaż.. Zobaczmy jakby to było zaprosić śpiew teraz, tutaj. Tak znienacka, bez specjalnego planu.
Po chwili pomrukiwałyśmy, każda swoją melodię. Zaczęłyśmy się lekko uśmiechać.
A potem zapytała – To o to chodzi właśnie?
– Ja nie wiem o co chodzi tobie. – powiedziałam – Ja wiem, że trzeba się wsłuchiwać w to, co nas woła. Wiem też, że moje życie jest po to, żebym tworzyła. Życie jest niezwykłym aktem kreacji. Nawet to, co zaczęłaś teraz nucić, to jest kreacja. To jest stworzenie czegoś nowego. Czegoś co jest tylko twoje, czego jeszcze nie było na świecie. I właśnie to stworzyłaś. W tej chwili. Pewnie, że możemy większość życia przeżyć na trybie przetrwania – praca, dom, rodzina, wychowanie dzieci. Byt. Bezpieczeństwo. Mocny grunt pod nogami… Jednak to wszystko to jest pojemnik, to nie jest cel. Rozumiesz? To jest pojemnik na tworzenie życia. Budujesz naczynie, ale jeśli naczynie jest puste to staje się bezużyteczne, nie sądzisz?
Popatrzyła na mnie uważnie.
– No ale co.., no to ja mam do tego naczynia wrzucić pomrukiwanie jakiejś piosenki?
– A chociażby na początek. – odpowiedziałam – A jeśli chciałabyś szerzej rozwinąć skrzydła mogę ci dać namiar na szkołę muzyki rozrywkowej, która jest tutaj niedaleko. Sama do niej chodziłam, to była ogromna frajda. Mają też swoje miejsce, pub, w którym można śpiewać dla ludzi. Po prostu możesz iść i śpiewać, uczyć się, rozwijać.. A potem zaśpiewać innym. I nie o to chodzi, żebyś była w tym świetna – chodzi o przyjemność. Chodzi o to, żebyś poczuła przyjemność w napełnianiu swojego naczynia… O to chodzi? Jak myślisz?
– Ok. Spróbuję. – powiedziała i wiedziałam, że tak będzie.
No Comments