– Nie odchodź.. – powiedziałam cicho.
Miała na sobie sukienkę w czerwone maki i czerwone klapki. Czarne włosy opadały jej na odkryte ramiona. Spojrzała na mnie kątem oka.
– Już czas. – odpowiedziała.
– Nie. Jeszcze mamy trochę czasu, dlaczego chcesz już iść?
Odwróciła się do mnie i postawiła na ziemi dużą, słomianą torbę, która była już spakowana na drogę. W torbie były tabletki antykoncepcyjne, perfumy, skąpy kostium kąpielowy i koronkowa bielizna.
Przez chwilę stała przede mną w milczeniu.
– To już koniec. Nie zatrzymuj mnie. – powiedziała w końcu. W jej głosie nie było zniecierpliwienia, była już odległość, która z każdą chwilą wciąż się między nami powiększała.
– Nie zrobiłyśmy jeszcze wszystkiego, jeszcze mi czegoś brak… Proszę cię..
– Wyleczyłaś mnie, mogę już odejść. – jej głos był wciąż spokojny i niepokojąco odległy.
– No właśnie, wyleczyłam cię, więc mogłybyśmy teraz trochę poużywać życia.
– Beze mnie też możesz poużywać życia. – wzruszyła lekko ramionami.
– Nie!!! – nie udało mi się opanować głośnego protestu, który towarzyszył mi od dawna. – To niesprawiedliwe! Całe życie się ciebie bałam, bałam się, że mnie zabijesz. I całe życie za tobą tęskniłam, szukałam cię… szukałam cię wciąż, każdego dnia cię szukałam. I się bałam… i szukałam… – moje słowa zaczęły zwalniać jak samochód, któremu zgasł silnik. Poczułam, że sprzeciw niewiele da. Poczułam się beznadziejnie.
Zabrakło mi słów, więc patrzyłam na nią z niemą rozpaczą. A ona wzięła torbę do ręki, zajrzała mi z troską w oczy, odwróciła się i poszła.
– Jak mam się pogodzić z tym, że cię nie ma? – zaczęłam płakać próbując ominąć wzrokiem pustkę, która rosła z każdym jej krokiem. – Jak można się z tym pogodzić…?
Poczucie straty było tak ogromne, że nie miałam nawet siły spojrzeć w stronę jej oddalającej się sylwetki.
POWITANIE KOBIETY
Kiedy przyszła siedziałam zwinięta w kłębek pod drzewem i cicho płakałam.
– Halo.. – jej głos zabrzmiał dość przyjemnie. Podniosłam głowę i spojrzałam na nią mrużąc oczy – zza jej pleców świeciło słońce.
Podała mi chusteczkę i uśmiechnęła się lekko. Od tego uśmiechu pomarszczyła jej się skóra wokół oczu.
„Jest stara” – pomyślałam z niechęcią.
– Pozwól, że sobie usiądę – powiedziała i usiadła nie czekając na moją odpowiedź. Oparła głowę o sąsiednie drzewo i przymknęła oczy. Miała mocne ramiona i siwe włosy. Jej twarz była wciąż ładna.
Siedziałyśmy w milczeniu. Nie wiedziałam o czym mam z nią gadać. Chlipnęłam cicho i wytarłam nos.
– Nic nie poradzisz na to, że jestem, więc lepiej się z tym pogódź – powiedziała po chwili nie otwierając oczu. – Moja obecność może ci przynieść wiele korzyści – dodała podnosząc na mnie wzrok.
– Jakich? – zapytałam bez zainteresowania.
– Ano takich na przykład, że możesz uprawiać bezpieczny seks. – roześmiała się cicho i potrząsnęła siwymi włosami. – I nie musisz się wszystkim podobać – wymieniała dalej – a jak się już spodobasz to naprawdę. Czyli cała. Nie dlatego, że masz fajny tyłek. – jej oczy stawały się coraz bardziej figlarne.
– Starzejące się kobiety są jak niemodne ciuchy. – rzuciłam z mściwą satysfakcją.
– Aaa, tu cię boli. – pokręciła głową. – Nie masz już brania, co? – znowu się roześmiała. – I raczej już nie będziesz miała. Lepiej się z tym pogódź. – znowu wystawiła twarz na słońce i zamknęła oczy.
Nie miałam ochoty drążyć tematu. Siedziałyśmy w milczeniu, oparte o sąsiednie drzewa.
„Może się kiedyś do niej przyzwyczaję” – pomyślałam i też wystawiłam twarz na słońce.

4 komentarze
lidia wolan
29 sierpnia 2019 at 17:32Poplakalam sie ,tak gleboko,,cicho,z bolem gardla i oczami pelnymi lez,pociagam nosem,gleboki oddech….piekne…powiem tak…rob,co chcesz,tylko…pisz…
ewa
30 sierpnia 2019 at 14:46Dziękuję Ci bardzo, to bardzo dla mnie ważne co napisałaś. A pisać będę bo muszę 🙂
Iwona
11 września 2019 at 04:08❤️
EDYTA ANYSZKA
19 września 2019 at 10:41cudne……………po prostu