Dziś weszła do gabinetu jakaś nieswoja.
Spojrzała na mnie przelotnie i zaczęła grzebać w torebce.
– Przepraszam cię, ale muszę sprawdzić telefon.. – burknęła. Wykładała na sofę zawartość torebki: chusteczki do nosa, notes, klucze, zmięte pismo urzędowe.
– Kurde, gdzie on jest.. – warknęła cicho i wyjęła z triumfem telefon – Jest. – pokazała mi, uśmiechnęła się kwaśno i kliknęła w wiadomości.
Czekałam patrząc na nią w milczeniu.
– No tak. – powiedziała w końcu chowając telefon do torebki. – Przepraszam, nie mogę się jakoś dzisiaj ogarnąć. – zmarszczyła czoło i zacisnęła usta.
– Co się dzieje? – zapytałam.
– Sama nie wiem. Niby wszystko jest ok, dzień jak co dzień, ale taka rozedrgana jestem, że nie mogę się ogarnąć. Nic się nie stało a ja jestem dziś do niczego. Coś jest nie tak i nie wiem co.. – spojrzała na mnie bezradnie.
Miałam wrażenie, że za chwilę się rozpłacze.
– Weź kilka głębokich oddechów – powiedziałam.
Przymknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Po chwili wypuściła powietrze z westchnieniem.
– Jeszcze kilka oddechów.. – zaproponowałam.
Po chwili osunęła się miękko na poduszki. Sięgnęła po koc i ułożyła się wygodnie.
– Tak lubię najbardziej.. – szepnęła.
– Jezu, jaka ja jestem zmęczona – dodała cicho.
Wiedziałam jaka z niej zapracowana kobieta – wysokie stanowisko w korporacji pochłaniało większość czasu w ciągu dnia. Potem treningi na siłowni, bieganie (niedawno przebiegła półmaraton).
– Strasznie źle śpię… – poskarżyła się.
– Kiedy czujesz największy kontakt ze sobą? – spytałam.
Zastanowiła się chwilę.
– W wannie.. lubię leżeć w ciepłej wodzie – odpowiedziała.
– Brakuje mi seksu – dopowiedziała po chwili. – Czuję się samotna..
– Pozwól sobie pobyć w tej części siebie…
Zamknęła oczy. Po chwili spod powiek zaczęły wypływać pojedyncze łzy.
– Wiem dlaczego jestem sama, obejrzałyśmy to już przecież z każdej strony. Ale nie wiem dlaczego wciąż nikogo nie ma… – poskarżyła się. – Czuję się jakaś wybrakowana..
– To dlatego wciąż gdzieś gonisz? Żeby tego nie czuć?
– Może gonię… może nie chcę czuć… w tej chwili czuję się mała i chcę, żeby mnie ktoś przytulił..
– Chcesz, żebym cię przytuliła? – spytałam.
– Nie.
– Chcę i nie chcę. – dodała po chwili. – Chcę, żeby mnie przytulił ktoś naprawdę a nie ty.
Rozpłakała się. Płakała cicho i głęboko.
Po dłuższej chwili spojrzała na zegarek.
– O już czas. – rzuciła i usiadła.
Wytarła nos, sprawdziła czy nie zostawiła czegoś na sofie.
– Idę, bo jeszcze dziś mam siłownię. – rzuciła.
– A wiesz, że jadę do Wiednia? – dodała – Załatwiam nowy kontrakt dla firmy. Nieprawdopodobnie dużo pracy wokół tego jest.
W drzwiach rzuciła szybkie „do zobaczenia” i wyszła.
Zrobiło się cicho.
Westchnęłam i wypiłam łyk herbaty.
No Comments