Jak ruszyć?..

Siedzę sobie przed „pustym dokumentem”  i pustkę w głowie mam.

A w tej pustce jedno pytanie – jak zacząć?..

Nie pisałam około czterech miesięcy, więc trzeba wystartować na nowo. To wiem.

Wiem też, że coś się zatrzymało we mnie. Zatrzymało się, ale nie zgasło. Gdzieś tam jest to moje pisanie, czeka na mnie.

Nie mam pojęcia, jak to się stało, że przestałam pisać. Prowadzenie bloga sprawiało (sprawia?) mi tyle frajdy.. Po napisaniu tekstu czuję się spełniona, uśmiecham się do słów, które wypływają spod moich palców, słów które mnie samą czasem zaskakują. Pisząc poznaję nieznane obszary we mnie.  

Dziś, po długim czasie przerwy, myślę, że zatrzymał mnie ten wypadek z lochą (pisałam o nim w tekście „Najważniejszy jest krok, który stawiam teraz”). Zatrzymał też w sensie dosłownym – jechałam szybko i stanęłam w miejscu, jak zabetonowana. A lęk przed tym, jak kruche jest życie, zablokował to, co jest dla mnie w życiu jak deser – tworzenie.

Siedzę więc przed komputerem i myślę – jak ruszyć?

Piszę odkąd pamiętam. Pierwszy wiersz napisałam, jak miałam dziesięć lat. Pokazałam go mamie, a ona pokręciła z niedowierzaniem głową. „Ty to napisałaś?” zapytała i było w tym pytaniu coś w rodzaju diagnozy na dalsze życie. Jakbym słyszała „oj, to będziesz miała życie inne niż reszta..”

Wiersz był o karawanie, która szła przez pustynię i zasypała ją burza piaskowa.

Kilka lat później wygrałam olimpiadę z języka polskiego tekstem na temat: Jak tematyka wojenna odbijała się w twórczości literackiej? Pamiętam, że zaczęłam od słów: ..”wojna jest dla mnie jak bajka o złych smokach i wiedźmach..”

Potem, na szczeblu wojewódzkim tej olimpiady już mi nie poszło – pisanie sobie odpłynęło a ja nie znalazłam tematu, który by je zainteresował.

Pisałam pamiętniki, wiersze. Zawsze je chowałam, były o sprawach, które nie pasowały do życia codziennego, do bycia matką, żoną i biznesmenką.

Przez większość życia pisałam w tajemnicy i o tajemnicach. O mojej delikatności, tęsknotach, lękach. Chciałam żyć inaczej, a w moich tekstach byłam wolna.

Kiedy odeszłam od starego życia i odzyskałam wolność, zaczęłam od pisania. W krótkim czasie wydałam trzy książki i tomik wierszy. Wysypało mi się to moje pisarstwo, rozbiegło z radością po życiu.

Blog to już wisienka na torcie mojego tworzenia – jestem tu całkowicie wolna i mam bezpośredni kontakt z czytającymi.

Wczoraj rozmawiałam z mądrą kobietą, która pracuje w mediach. Powiedziała: „napisz o tym, napisz, że nie wiesz jak ruszyć z miejsca, poproś ludzi o pomoc; może będą chcieli podzielić się z tobą swoimi sposobami na ruszenie do przodu” – tak powiedziała, a ja postanowiłam tak zrobić.

Więc piszę, i pisze mi się trochę chropowato.

Bo pisanie rządzi się swoimi prawami (przynajmniej moje pisanie). Jest autonomiczne, nie podlega woli. Nie da rady postanowić, usiąść i stworzyć tekst. To pisanie mnie sadza przed komputerem. Moje pisanie samo się pisze.  Nie mogę mu kazać ruszyć, ba, ono nie reaguje nawet na moje wołanie. Wiem, że przyjdzie wtedy, kiedy uzna, że jest potrzebne i że ktoś na nie czeka.

Więc prośbę mam: napiszcie coś do mnie, jeśli macie ochotę. Jak u Was. Jakie macie sposoby, żeby zadziało się coś, co dodaje życiu barw i jest autonomiczne, więc przychodzi, kiedy samo chce.

Może macie jakieś tematy, o których chcielibyście u mnie poczytać?

Cóż. Właśnie otwieram drzwi na świat.

Jestem odważna.

Nie chcę stać w miejscu.

PS. Moja wnuczka Oliwia ma 10 lat i już pisze wiersze i opowiadania. Taka rodzinna nić się plecie 😊

11 komentarzy

  • Edyta Antszka
    3 sierpnia 2020 at 18:17

    Ewa u ciebie na blogu zawsze trafiam w punkt mojego tu i teraz …. nawet czytając ten wpis …. a o czym ja bym chciała przeczytać ? Hm… o tym co nieznane przed nami na co nie mamy wpływu w związku z sytuacja w kraju na świecie o tym jak nie wpaść w sieć manipulacji i być ,,na swoim miejscu,, spokojnym 🙂

    Reply
  • Kasia Pilarska
    3 sierpnia 2020 at 20:03

    Witaj Ewuniu,
    A może napiszesz o swoich „byłych” pacjentach/klientach/delikwentach ? O tych co dostali „rozwojowego kopa” od Ciebie? Kilka portretów psychologiczno-duchowych osób, które głęboko Ci zapadły w serce lub wątrobę ha ha

    Masz w moim życiu wyjątkowe miejsce, bo jesteś „matką” własnie mojego ruszenia, ruszenia duszy do ciała, ruszenia energii w ciele, ruszenia do wglądu w swoje uwarunkowania i wewnętrzne persony, ruszenia do zdjęcia masek, ruszenia do miłości i wiele innych.
    Nie wszystko rozumiałam wtedy co do mnie mówiłaś.
    Twoje słynne „poczuj to w ciele” zaczynam dopiero od niedawna „kumać”
    „:Zejdź w dół, z głowy do serca” sprowadza mnie do środka kiedy zapomnę siebie.
    Jeśli coś się dzieje ważnego, mocnego u mnie to często pytam siebie „ciekawe co na to Ewa”
    Nie umiem sobie nawet wyobrazić ja by wyglądało moje życie gdyby nie to RUSZENIE:) za które oczywiście Tobie po raz kolejny dziękuję

    Reasumując,
    wyrażam zgodę na bycie „bohaterką” Twojego bloga „Historia różnych przypadków”::))

    Reply
    • ewa
      3 sierpnia 2020 at 22:00

      Dzięki Kasiu za dobre słowa 🙂 Myślę, że to dobry pomysł – Historia różnych przypadków. Niedługo coś się pojawi, tak czuję. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Reply
    • Ewa Kusideł
      2 września 2020 at 22:36

      Skoro różnych, a nie tylko dobrych, to może tez o mnie…

      Reply
  • Justyna
    3 sierpnia 2020 at 20:48

    Czytałam Cię tak, jakby tej przerwy nie było. Na studiach radzili się rozpisać (czyt. zmuszać się regularnie), ale to nie dla mnie w tej dziedzinie. Cieszę się, że się odważyłaś 🙂

    Reply
    • ewa
      3 sierpnia 2020 at 22:01

      Ja też się cieszę 🙂 Dzięki za komentarz kochana.

      Reply
  • Ania
    3 sierpnia 2020 at 22:04

    Ewus, tak dlugo na to czekalam 😍 ciesze sie, ze zrobilas ten krok! Twoje pisanie jest dla wielu z nas oaza i tesknilam za tymi bardzo!
    Co mnie rusza do dzialania? Ciezko powiedziec bo to zalezy od dnia, okresu, sytuacji. A o czym chciałabym poczytac? O prawdzie, ktora zawsze pokazujesz, o tym co wielu nas trapi… jak zyc? Jak zyc w zgodzie ze soba przy tylu problemach wokol nas? O Twojej bardzo ciekawej historii.
    Trzymam mocno kciuki za Ciebie i oby ten pierwszy krok byl poczatkiem do cudownej wedrowki 🙂 goraco pozdrawiam ;*

    Reply
    • ewa
      4 sierpnia 2020 at 06:56

      Dzięki Aniu, będę pisać, bo czuję, że już wystartowałam 🙂

      Reply
  • Ewa
    4 sierpnia 2020 at 10:36

    No i jest, czekałam! 🙂 Cieszę się 🙂
    Bardzo lubię czytać historie z Twoich sesji- bo zawsze znajdę coś swojego.
    A dodatkowo coś o tych szalonych czasach, które nas zastały.
    Pozdrowienia 🙂

    Reply
  • Anka
    7 sierpnia 2020 at 17:10

    😀 też się cieszę, że w końcu napisałaś!
    Bardzo lubiłam historie gabinetowe i wszelkie wpisy z kategorii pięciu przemian, ale masz też dużo ciekawych historii z ogrodu i lasu, i o bezpańskich już śliwkach na miedzy czy ziołach na łąkach. No i kiedyś mi wspominałaś, że wrzucisz przepis na puree ziemniaczane wg pięciu przemian 😉

    Reply
  • Iwona
    12 sierpnia 2020 at 04:33

    Lubie twoje magiczne wpisy. Rezonuja ze mna i czasami przebrzmiewaja, czasami pomrukuja z przyjemnosci. Jak glaskany kot albo herbata z cytryna i miodem w zimne jesienne popoludnie.
    Twoje pytanie o sposobach żeby zadziało się coś, co dodaje życiu barw i jest autonomiczne, więc przychodzi, kiedy samo chce, chyba nie da mi dzisiaj spac 🙂

    Reply

Leave a Reply