Kiedy usłyszałam pierwszy raz to pytanie, odpowiedziałam, że muszę po prostu. W oczach rozmówcy nie zobaczyłam zrozumienia.
Zaczęłam pisać jak miałam około 11 lat. Szybko załapałam, że pisanie mi pomaga, sprawia, że życie nabiera kolorów i sensu. Pisząc układam rzeczywistość w słowach, nadaję jej formę, nasączam swoją treścią.
Pokazuję ludziom jak wygląda świat moimi oczami. Może w ten sposób szukam kontaktu? I zrozumienia? Moje pisanie woła: hej, widzicie to co ja? A jeśli nie, to czy chcecie to zobaczyć tak jak ja widzę?
Myślę sobie, że piszę, bo nie straciłam nadziei na spotkanie z ludźmi. Na spotkanie ze sobą.
Lubię ten moment w trakcie pisania, w którym słowa zaczynają się układać same i pisanie staje się czynnością niezależną tylko ode mnie. Wtedy każde następne zdanie prowadzi mnie w rejony, które znam, ale których nie widziałam wcześniej wyraźnie. Napisane słowa wyprzedzają moją percepcję, nawołują mnie, pokazują kierunek.
Wierzę w to, że każdy człowiek ma swój indywidualny kanał kontaktu z duszą, wyższą świadomością, czy czymś w tym sensie. Ten kanał jest zawsze związany z działaniem, które przynosi ulgę i poczucie spełnienia.
Dla mnie to jest pisanie.
Jak pisanie mi idzie, wiem, że jestem we właściwym miejscu w sobie. Jak mi nie idzie, to znaczy, że się pogubiłam, straciłam siebie samą z oczu.
Pisanie prowadzi mnie do takiego miejsca we mnie, w którym niczego nie potrzebuję, bo wszystko mam.
Wielu ludzi, z którymi pracuję bądź pracowałam, odkryło drogę kontaktu ze sobą dzięki tworzeniu – malują, lepią, tańczą, występują na scenie. Inni robią meble albo pielęgnują ogród. Wyszli ze strefy przetrwania w strefę kreacji.
W oczach osób, które jeszcze tego kanału do siebie nie znalazły, widzę czasem pustkę. Wtedy im mówię – nie poddawaj się, szukaj. Bo wiem, że każdy człowiek ma indywidualną drogę do kontaktu. Z duszą. Ze sobą.
Z przeznaczeniem.
No Comments