Dzień drugi
połamana na kawałki krat
leżę
najpierw
byłam pogubiona
pogubiłam myśli i spojrzenia
a potem nawet bicie serca
teraz
zbieram się do wyjścia
nie wiem czy wszystko
wróciło na miejsce

Dzień czwarty
będę się bała
aż się przestanę bać
wtedy
wyjdę na trawę
chód będę miała pewny
a stopy spokojne
spojrzę w słońce
i odetchnę
pełna życia w zbyt kruchym ciele

Dzień piąty
pani salowa
jest dziś pełna radości
bo posprzątała
całą szatnię dla personelu
teraz opróżnia kosz w moim pokoju
opowiadając o wróblach
które budują gniazda

Dzień ósmy
pierwsza
była jasna i czysta
nosiła swoje cierpienie
cierpliwie
mówiła „wszystko będzie dobrze”
druga
była gruba i rubaszna
jej syn był osią jej historii
mówiła do niego „dzidziusiu”
był niedomyty i chmurny
trzecia
była grzeczna
chowała za uśmiechem co się dało
mąż i matka przepychali nad nią
swoją chęć posiadania
kobiety z sąsiedniego łózka
i ja

No Comments